Thursday 14 August 2014

MotoBalkans 2014 Dzień Piąty i Szósty

POL

Wczorajszy dzień upłynął mi na jeździe ze Słowenii do miejscowości Jajce w Bośni i Hercegowinie. Po wyjeździe z Bovec w Słowenii wjechałem na chwilkę do Włoch, bo tak prowadził mnie GPS, by już za chwilę wjechać spowrotem do Słowenii. Kraj ten jak na razie podobał mi się najbardziej spośród tych, przez które przejeżdżałem. Szkoda tylko, że nie dane było mi zobaczyć jego atrakcji w pełnej krasie, a to z powodu wciąż kiepskiej pogody. Przejaśniać zaczęło się dopiero za Ljubljaną i kiedy dotarłem do granicy z Chorwacją słońce świeciło już pełną gębą. Kierowałem się autostradą na Zagrzeb a potem na Rijekę by w jej okolicach skęcić na Bihac w Bośnii. Odzwyczaiłem się już od kontroli granicznych więc ta na granicy Chorwacko - Bośniackiej była moją pierwszą od bardzo długiego czasu. Wszystko poszło sprawnie. Musiałem jeszcze tylko zakupić Zieloną Kartę (tydzień dla motocykla - 15 euro) i już mogłem pomykać po pustych bośniackich drogach. Temperatura podskoczyła do 34 stopni ale jadąc całkiem żwawym tempem nie czułem tego specjalnie. Bośnia jest miejscem wymarzonym dla motocyklistów. Drogi są perfekcyjnie utrzymane i prowadzą przez niezliczoną ilość zakrętów. Ruch samochodowy jest znikomy, zagęszczając się tylko w okolicach większych miejscowości. Co prawda przy drogach jest niezliczona ilość znaków ograniczenia prędkości. Znalazłem jednak na to sposób. Jeśli nie chcecie, by wasza podróż trwała w nieskończoność i jednocześnie nie macie zbytniej ochoty na spotkanie z panami z 'suszarką', wystarczy 'podpiąć się' do jakiegoś, gnającego bez opamiętania tubylca, których tu nie brakuje i w taki sposób pokonywać tutejsze drogi, nie będąc narażonym na bolesny mandat.
Do miejscowości Jajce dotarłem około 19-tej. Jest to malutkie miasteczko, położone nieopodal jeziora Pivskiego. Znalazłem tani hotel z widokiem na tutejszy zamek (zniżka 20% dla motocyklistów) i jak nieżywy walnąłem się do łóżka. Szybka jazda po bośniackich zakrętach szybko wypompowuje z sił.

Podsumowanie dnia :

przejechane : 558 km
koszt paliwa : 24 euro
inne koszty : 52 euro (zielona karta, hotel, jedzenie)

Dzień szósty mojej podróży to krótki odcinek z Jajce do Makarskiej na chorwackim wybrzeżu Adriatyku. Wyruszyłem z hotelu jak zwykle przed 9-tą, po skonsumowaniu wliczonego w cenę śniadania. Trasa była pełnym przekrojem jeśli chodzi o krajobrazy Bośni. Początkowo wiodła przez góry by przejść w odkryte przestrzenie na czymś w rodzaju rozległego płaskowyżu. Wiał tam dosyć silny wiatr i trzeba było uważać na rozmaite zwierzęta wałęsające się chwilami na drodze (począwszy od kóz, przez owce, krowy i konie). Zauważyłem też wzmożoną obecność owadów, które rozbijały się głośnymi plaśnięciami o szybkę kasku i przednią owiewkę. W pewnej chwili wjechałem nawet w coś w rodzaju roju pszczół czy tez os - całe szczęście, że miałem opuszczoną szczękę kasku i wizjer bo inaczej mogłoby się to skończyć nieciekawie, jako że właśnie wchodziłem w dosyć ostry zakręt.
Po kolejnej odprawie granicznej przejechałem przez tunel pod wzgórzem oddzielającym wybrzeże Adriatyku od Bośni i wreszcie zobaczyłem morze. Czym prędzej zajechałem na uprzednio wybrany kemping, rozbiłem namiot i pognałem do wody, co przy temperaturze dochodzącej do 36 stopni było zupełnym wybawieniem.
Ogólnie Chorwacja troszkę rozczarowuje. Jest tu ładnie ale o wiele piękniejsze okolice mijałem w Słowenii i Bośni, które jak do tej pory podobały mi się najbardziej. Do tego dochodzą chorwackie ceny, które nawet osobę mieszkającą w drogim Londynie potrafią doprowadzić do palpitacji serca. Zdaje się, że Chorwaci odkąd weszli do Unii chcą na wszelkie sposoby dogonić cenami resztę Europy. Wychodzi im to aż za dobrze.
Jutro znów wjazd do Bośni i jazda przez Mostar do Czarnogóry, do której chcę wjechać od północnego zachodu w rejonie Parku Narodowego Durmitor.

Podsumowanie dnia: 

przejechane : 184 km
koszt paliwa : 12 euro
inne koszty : 26 euro (kemping, przejazd tunelem, jedzenie)

ENG

I spent yesterday riding from Slovenia to Jajce (a town in Bosnia). After leaving Bovec in Slovenia I entered Italy for a short while and after a few miles I was back in Slovenia again led by my GPS. So far Slovenia is the country I liked the most. It is a real pity that I was not able to see its tru beauty because of the terrible weather. It started to improve as I was passign Ljubljana and when I reached the border between Slovenia and Croatia the sun was shining fully. 
I was riding on a motorway toward Zagreb then Rijeka to turn left toward Bihac in Bosnia. I am not used to border controls any more and the one on the Croatian - Bosnian border was the first one since a long time ago. Everything went quite smoothly. I only had to buy and additional insurance for my bike ( green card for a bike 15 euros for 7 days) and I could jump on the bendy Bosnian roads. The temperature raised to 34 degrees but I was not feeling the heat while on the move. 
Bosnia is a dream come true for motorcyclists. The roads are in perfect condition and lead through countless bends. Road traffic is sparse only getting more condense around bigger towns. There are quite a lot of road signs forcing you to reduce speed but I quickly figured out how to keep a decent pace without being endangered by a meeting with the gentlemen with a speed gun. You just need to wait for a local driving like crazy and keep up behind him :)
I reached Jajce around 7pm. It is a small town located near the beautiful Pivsko lake. I found a cheap hotel and fell to bed like a log. The fast paced run on the Bosnian mountain roads makes you really exhausted.

Summary of the day :

covered : 348 miles
petrol cost : 24 euro
other cost : 52 euro (green card, hotel room, food)

Day six of my trip was a short stint from Jajce to Makarska on the Croatian Adriatic coast. 
I left the hotel as usual at around 9am after eating the included-in-the-price breakfast. My route was full variations of Bosnian countryside. At first it went through the mointans only to turn into something of a vast plateau. The wind was strong there and I had to be extra careful because of many domestic animals wandering on the road (starting with goats, sheep, cows and even horses). I have also noticed an increased presence of insects in the air which splated frequently on my visor and front fairing. Suddenly, I even rode through a swarm of bees or wasps - I was really lucky to have my visor down at that moment, otherwise it could have ended really bad as I was just taking a sharp corner.
After yet another border control I went through a tunnel leading under the mountain that divides the Adriatic coast from Bosnia and I saw the Adriatic sea at last. I quickly pitched the tent in the previously chosen campsite and I rushed to the water which was a real bliss with the temperature reaching 36 degrees.
All in all Croatia dissapoints a bit. It is nice but I was passing through much more beautiful areas in Slovenia and Bosnia on my way. Add the Croatian prices to the general picture - the prices which even for a person living in the expensive London come as an unpleasant surprise. It seems like the Croats since they entered the EU want to chase up the rest of Europe as far as the prices are concerned. They are doing a really good job with that.
Tomorrow Bosnia once again. I am riding through Mostar to Montenegro which I want to enter from the north-west near the Durmitor National Park.

Summary of the day : 

covered : 120 miles
petrol cost : 12 euro
other cost : 26 euro (tunnel fee, campsite fee, food)

No comments:

Post a Comment