Tuesday 19 August 2014

MotoBalkans 2014 Dzień Ósmy i Dziewiąty

POL 

Dzień ósmy MotoBalkans 2014 upłynął bardzo relaksacyjnie. Taki zresztą miałem zamiar planując całą wyprawę - po dotarciu do Czarnogóry dziennie pokonywane odcinki miały ulec zdecydowanemu skróceniu na rzecz rozkoszowania się mijanymi krajobrazami. Dziś przejechałem niecałe 220 km z Parku Narodowego Durmitor, położonego na północy kraju do czarnogórskiego odcinka wybrzeża adriatyckiego. Wybrałem troszkę okrężną trasę przez Zabljak, co okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż trasa ta wiedzie przez piękne tereny, obiegając Durmitor od południowego wschodu i prowadząc dalej w kierunku Podgoricy. 
Ruch samochodowy był nadal niewielki, dopiero w okolicach Podgoricy zagęszczając się w większości samochodami na serbskich numerach, gnających w kierunku Baru i Budvy, czyli najbardziej turystycznych kurortów Czarnogóry. Celowo ominąłem oba te miasta i podążyłem jeszcze bardziej na południe w stronę granicy z Albanią. Przez chwilę kusiło mnie nawet by tę granicę przekroczyć ale po skalkulowaniu dostępnego czasu uznałem, że jednak nie będę w stanie połączyć wszystkiego w całość. Chciałem jednak odpocząć w Czarnogórze a nie gnać przed siebie nie mogąc nawet zanurzyć się w tutejszym cieplutkim morzu.
Tak więc dzień ósmy zakończyłem na Safari Beach - kempingu położonym nieopodal miejscowości Ulcijn, nad samym morzem, z szeroką, piaszczystą plażą. Wszystkie miejsca kempingowe były zacienione, na co zwracałem szczególną uwagę po doświadczeniach w Makarskiej. Niewiele ludzi i przystępna cena (10 euro od osoby z wliczoną energią i dostępem do internetu) również zachęcały do rozbicia namiotu w tym właśnie miejscu. Kemping posiada własną restaurację z równie przystępnymi cenami, czyste prysznice i toalety. Udało mi się tam na prawdę dobrze wypocząć. Gorąco polecam to miejsce wszystkim ceniącym brak tłoku i preferującym takie miejsca od gwaru kurortów turystycznych.

Podsumowanie dnia :

przejechane : 220 km
koszt paliwa : 10 euro
koszty inne : 33 euro (kemping,jedzenie)

Dziewiątego dnia obudziłem się wcześnie rano, szybko zwinąłem namiot i ruszyłem wzdłuż wybrzeża w kierunku Zatoki Kotorskiej. Od Ulcijn to tylko 95 km, dotarłem tam więc około 10:30. Dziś postanowiłem nie rozbijać namiotu tylko wynająć kwaterę, których są tutaj setki. Udałem się do miejscowość Prcanj, która leży po drugiej stronie zatoki, na przeciwko Kotoru. I znów - ludzi tu mało, większość kwater położona dosłownie 10 metrów od brzegu, tak że niemal można rozpędzić się od drzwi i wskoczyć do wody. Koszt takiej kwatery to 25 euro (duży pokój, dostęp do lodówki, dwie toalety na piętrze, oprócz mnie żadnych innych gości, darmowy internet). Rozpakowałem co potrzebne i szybko przebrałem się w kąpielówki. Woda w Zatoce Kotorskiej miała temperaturę dokładnie taką, jaką potrzba mi było do ochłodzenia się po blisko dwugodzinnej jeździe. Popływałem aż zgłodniałem, a że w tym samym budynku mieściła się również knajpka serwująca posiłki, chętnie skorzystałem z tej możliwości. Tutejszy gulasz bije wszystko na głowę :)
Zostawiłem na kwaterze ciężkie kufry i większość ekwipunku i wczesnym popołudniem, odświeżony wybrałem się na objazd zatoki Kotorskiej oraz na szczyt Lovcen leżący nieopodal. Droga na Lovcen powaliła mnie na kolana. To znana droga 25-ciu zakrętów, tzn. 25-ciu 'agrafek' 180-cio stopniowych, bo innnych zakrętów jest tam po prostu niezliczona ilość. Bez całego ciężkiego majdanu motocykl po prostu fruwał. Z łatwością wyprzedzałem wlokące się pod górę w żółwim tempie samochody.
Z Lovcen rozpościera się wspaniała panorama nie tylko na Zatokę Kotorską ale również na drugą stronę góry, w oddali widać było nawet wysokie szczyty Albanii. Objechałem cały Park Narodowy Lovcen dookoła i wróciłem na kwaterę przed zmrokiem by wypocząć odpowiednio przed jutrzejszą jazdą.

Podsumowanie dnia : 

przejechane: 120 km
koszt paliwa : 10 euro
inne koszty : 50 euro (kwatera, jedzenie, zakupy) 


No comments:

Post a Comment