Tuesday 19 August 2014

MotoBalkans 2014 - Dzień Dziesiąty i Jedenasty

Na dzień dziesiąty postawiłem sobie ambitny cel dotarcia do miescowości Osijek w Chorwacji, który znajdował się mniej więcej w połowie drogi do Krynicy-Zdrój w Polsce. Po załadowaniu danych do GPS-a wyszło mi, że trasa będzie liczyć 584 km. Nic takiego, jeśli jedzie się autostradą ale w tym przypadku na autostrady miało przypadać tylko jakieś 120 km.
Zjadłem lekkie śniadanie i po pożegnaniu się z miłym gospodarzem kwatery, wyruszyłem w drogę powrotną. Troszkę szkoda było opuszczać malowniczą Bokę Kotorską ale cóż było robić...Od tego momentu moja wyprawa zbliżała się nieuchronnie ku końcowi, od dziś nie będę się dłużej oddalał od domu lecz z każdym dniem do niego przybliżał.
Na osłodę pozostał mi dzisiejszy odcinek wiodący ponownie przez piękną i gościnną Bośnię i dalej w okolice miejscowości Osijek w Chorwacji, gdzie zamierzałem znaleźć sobie jakiś nocleg. Moja droga wiodła w kierunku przez Gacko (przez które raz już przejeżdżałem w drodze do Durmitoru) by skęcić w lewo w stronę miasta Foca i dalej w kierunku na Sarajevo. Odcinek między Gacko a Foca był jednym z najpiękniejszych w całej mojej wyprawie. Droga prawie cały czas biegnie wzdłuż koryta rzeki Bistrica, która wije się pomiędzy pionowymi skałami, czego rezultatem są zapierające dech w piersi widoki i niekończące się zakręty. 
Jechałem sobie niespiesznie, kiedy za miejscowością Zenica minęło mnie trzech motocyklistów na chorwackich tablicach. Na jednym ze skrzyżowań dogoniłem ich i jeden z nich zapytał dokąd jadę. kiedy dowiedział się, że w kierunku na Osijek, zapytał gdzie zamierzam spać a kiedy odpowiedziałem, że nie mam tego jeszcze sprecyzowanego, powiedział, że oni właśnie tam mieszkają i spytał czy nie chcę do nich dołączyć a zorganizują dla mnie jakiś nocleg na miejscu. Tak poznałem Igora, który okazał się fantastycznym człowiekiem. Po przyjeździe do Osijeku (do tej pory nie wiem jakim cudem udało mi się dotrzymać im tempa, gdyż cała trójka gnała przed siebie bez opamiętania, wymijając wszystko co napotykali po drodze i nie bardzo zważając na ograniczenia prędkości), zostałem zaproszony do Roko Baru (knajpa o motywach motocyklowych - wszyscy motocykliści mile widziani), którego Igor jest właścicielem, na piwo a potem do restauracji nieopodal na pyszną pizze. Mało tego - Igor załatwił mi darmowy pokój w hotelu. Sporo czytałem o serdeczności i gościnności ludzi na Bałkanach ale to, czego doświadczyłem w Osijeku przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Jeszcze raz dzięki Igor. 

Podsumowanie dnia : 

przejechane : 563 km
koszt paliwa : 22 euro
inne koszty : 4 euro (jedzenie)

Dzień jedenasty to przelot z Osijeka w Chorwacji do Krynicy-Zdrój w Polsce. Dystans do pokonania to 584 kilometry, tym razem na szczęście głównie autostradami.
Przy wjeździe na Węgry nie zapominajmy o wykupieniu winiety jeśli zamierzamy korzystać z węgierskich autostrad. Dla motocykla to koszt niecałych 5 euro, a oszczędza to masę pieniędzy w razie kontaktu z tamtejszą drogówką, której pierwsze pytanie dotyczy właśnie opłaconej winiety. Jej brak może być bardzo kosztowny. 
Po przekroczeniu granicy ochoczo wskoczyłem na nową i pustą autostradę na Budapeszt. Pogoda była idealna, około 24 stopni i lekki wiaterek nastrajały do spokojnej jazdy. Włączyłem więc tempomat na równiutkie i spokojne 110 km/h, w kasku sączyła się muzyka i pierwszych 200 km tego odcinka minęło nawet nie wiem kiedy. Samochodów przybyło dopiero na rozjazdach przed Budapesztem ale podróż nadal przebiegała bezproblemowo. W takich chwilach docenia się pojemność zbiornika GS Adventure. Przy spokojnej jeździe paliwa wystarcza na prawie 600 km a tempomat powoduje, że przy takich przebiegach, można zapomnieć o bolącym od trzymania roll-gazu nadgarstku. 
Sprawnie dotarłem na Słowację, zatrzymując się jedynie dwa razy na któtkie złapanie oddechu.
Pojawiły się swojskie krajobrazy, nieporównywalne z tym, co widziałem w Czarnogórze czy Bośni, nadal jednak piękne. Kiedy wjechałem w Beskid Niski i zaciągnąłem się świeżym, górskim powietrzem, przypomniały mi się lata dzieciństwa spędzane w tych okolicach. Świat jest piękny ale powrót na 'stare śmieci' ma i będzie zawsze miał swój niezaprzeczalny urok.

Podsumowanie dnia : 

przejechane : 584 km
koszt paliwa : 20 euro
inne koszty : 12 euro (jedzenie)

No comments:

Post a Comment